sobota, 14 września 2013

Włoskie śniadanie

Wracałam dzisiaj wczesnym rankiem pociągiem z Warszawy i pierwszy raz w życiu zamówiłam jedzenie w Warsie. Nie wiem co mnie tknęło, tzn. wiem-głód, ale i tak jestem zaskoczona. Kupiłam bruchettę, czyli kanapki we włoskim stylu. Muszę Wam o tym napisać. Włosi są, moim zdaniem, mistrzami prostoty, smaku, oszczędności i pomysłu. A pomysł niemalże banalny i tani, oszczędny w formie. Kromeczki bagietki podpieczone na grillu lub w tosterze, na nich pokrojone w kosteczkę słodkie, delikatne pomidorki z bazylią, na nich mozzarella, całość skropione sosem balsamicznym i posypana świeżą bazylią. Coś niesamowitego! Jak tylko przełknęłam ostatni kęs, od razu zamarzyłam o tym, żeby zrobić bruchettę moim dzieciom na kolację. Podkładkę z tacki z rysunkiem Andrzeja Mleczki zabrałam na pamiątkę. Jak uważnie spojrzycie, to w dymku przeczytacie: "Dedukuję drogi Watsonie, że jedzenie w Warsie jest najwyższej jakości." Myślałam, że po teatralnej uczcie dla ducha, którą przeżyłam wczoraj w "Teatrze 6. Piętro" już nic natury estetycznej mnie nie spotka w ciągu najbliższych 24 godzin, a jednak... czasem nawet reklamę można podziwiać. 

3 komentarze:

  1. Nowa polska jakość. Cieszy każda zmiana na lepsze. Tylko, że to nie jest polski standard. Gdy coś Cię urzeknie, czymś się zachwycisz, po chwili szybko inna sytuacja, inna rzeczywistość sprowadza Cię na ziemię. I tylko od indywidualnego podejścia do życia zależy czy postanawiasz olewać czy ulepszać świat.

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz, dla mnie szklanka zawsze jest w połowie pełna;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. [IMG]http://i43.tinypic.com/2eoyydw.jpg[/IMG]

    OdpowiedzUsuń