Polskie dzieci nie uprawiają sportu

Kiedy byłam dzieckiem, rzadko miałam okazję bawić się na placu zabaw z prawdziwego zdarzenia. W telewizji była "Dobranocka" o 19.00, a w poniedziałki "Zwierzyniec", a o komputerach nikt nawet nie słyszał. Całymi dniami biegaliśmy i "stymulowaliśmy się" na trzepakach, jedliśmy skromnie. W sklepach nie było chipsów, coli, ani hamburgerów, a my z zadowoleniem chrupaliśmy marchewkę i jabłka, zajadaliśmy się czereśniami i pestkami słonecznika. Widok otyłego dziecka był wielką rzadkością. Teraz mamy na osiedlach piękne place zabaw, które często świecą pustkami. Dzieciaki nie wiedzą co to jest "skakanie w gumę", zabawa "w chowanego", "szczur", "Ciuciubabka", "wilk i owce", podchody, klasy, zbijak, pajączek.

Póki Pani w przedszkolu nie pokaże, nie potrafią bawić się w "pomidora", "głuchy telefon", "chodzi lisek...", "studnia" nie znają, ani nie układają wyliczanek, nie robią w ziemi "sekretów", a piasekwidziały tylko nad morzem. Dzisiaj usłyszałam w radio, że polskie dzieci tyją w zastraszającym tempie. Młodzi, dobrze sytuowani rodzice kupują dzieciom kolorowe zabawki, ale niestety nie pokazują jak z nich korzystać. Nowe pokolenie zasiada przed telewizorem, przerzuca kanały za pomocą pilota szybciej niż nauczy się posługiwać łyżką. Potrafi instalować nowe oprogramowanie sprawniej niż nabierze biegłości w pisaniu. Znak czasów? Nie uciekniemy przed nowoczesnością, to logiczne, ale nie zapominajmy o bezpośrednim kontakcie i zabawie z dzieckiem, nauczmy je jak można wspaniale bawić się w grupie, a nie tylko porozumiewać za pomocą skype i gg. Wyciągnijmy z piwnic i odkurzmy rowery, hulajnogi, rolki, wrotki, pokażmy ile fantastycznych rzeczy można zrobić ze skakanką, kupmy kolorową gumę do skakania i urządźmy podwórkowe zawody. Wykorzystajmy kapsle do rozegrania "Wyścigu Pokoju". Tanio i wesoło. Prawda?

Zapraszam nauczycieli i rodziców do wymiany doświadczeń na temat "Zabawy mojego dzieciństwa"
Pliki do pobrania dostępne na stronie: www.omnibus.pless.pl