wtorek, 11 listopada 2014

Hikikomori - japoński wirus samotności?

Hikikomori (w wersji angielskiej - cocooning) jest chorobą społeczną, która od kilkudziesięciu lat toczy ciało cywilizacji. Wydaje się, że zjawisko to było obecne w Japonii od lat 70. XX w. pod nazwą tôkôkyohi (unikanie szkoły), a obecnie jest definiowane jako hikikomori. Słowo Hikikomori powstało w efekcie połączenia dwóch japońskich czasowników "Hiku" – wycofywać się, rezygnować, odchodzić itp. oraz "Komoru" – być w zamku i chronić się, pozostać w świątyni i modlić się, wejść i ukryć się, być w środku i nie wychodzić itp.

Zapada na nią głównie młodzież płci męskiej. Przejawia się ona odizolowaniem od społeczeństwa na kilka miesięcy lub lat. Osoby dotknięte tą dolegliwością zamykają się najczęściej w domu, unikając bezpośrednich spotkań z ludźmi. Polega to m.in. na tym, że dana osoba po powrocie ze szkoły spędza cały czas w swoim pokoju, traktowanym jako swoją twierdzę, nie kontaktuje się z rodziną, najbliższymi. Hikikomori w Japonii dotyczy 0,5–1,2 miliona ludzi. Według Saito, japońskiego psychologa i twórcy pojęcia hikikomori, jedna na dziesięć młodych osób cierpi na to schorzenie, a około pół miliona ludzi w Kraju Kwitnącej Wiśni wycofuje się ze społeczeństwa na 20–30 lat. Osoby te nie podejmują pracy, nie płacą podatków, pozostają na utrzymaniu rodziców. Wydaje się, że istnieją co najmniej dwa rodzaje hikikomori. Jedno ma charakter chorobowy, dotyka w większości młodych ludzi, odbiera im zdolność do życia w społeczeństwie i na długie lata zamyka w ich pustelniach. Drugie hikikomori jest fenomenem socjokulturowym, wyrazem kontestacji norm i tradycji społecznych, stylem życia lub nawet modą. Prawdopodobnie właśnie ten drugi rodzaj hikikomorii stanowi większość z całkowitej liczby przypadków szacowanych w Japonii.

Problem pojawia się także w Polsce. Pierwszy przypadek został zdiagnozowany w 2001 r., przez psychiatrę z Katowic Marka Krzystanka, i opisany w książce „Kryzysy, katastrofy, kataklizmy w perspektywie psychologicznej”, w rozdziale poświęconym chorobom nękającym współczesną cywilizację. Tytuł „Hikikomori. Cień miasta” mówi sam za siebie. Więcej słyszy się o problemie za sprawą nakręconego w Polsce filmu „Sala samobójców”.

Prawdopodobne przyczyny:
  1. poniżanie w szkole,
  2. stała nieobecność ojca,
  3. nadopiekuńczość matki, która pozostaje w symbiotycznej relacji z synem,
  4. nieszczęśliwa miłość,
  5. wysokie oczekiwania ze strony społeczeństwa,
  6. nacisk na osiągnięcia szkolne, które przypominają terror,
  7. gry komputerowe z obrazami przemocy,
  8. siecioholizm czy też brak innych bodźców w społeczeństwie nadmiaru,
  9. strach przed sprawieniem zawodu.
Jakie są rzeczywiste przyczyny dokładnie nie wiadomo. Zjawisko jest zbyt nowe, a badań i opracowań na jego temat na razie niezbyt wiele. Zdrowe dzieci również spędzają wiele czasu przed komputerem, ale nie w każdym przypadku mówimy, że to hikokomori.

Więcej o japońskim wirusie samotności TUTAJ>>>, o zjawisku TUTAJ>>> oraz TUTAJ>>> i animacja prezentująca to zaburzenie >>>


2 komentarze:

  1. Dobrze, że poruszacie ten problem, niestety już nie tylko japoński czy amerykański. Obserwuję najbliższe otoczenie , pracuję też w szkole i zauważam, że coraz więcej młodych ludzi ucieka w świat wirtualny, a co gorsze rodzice nie widzą w tym problemu, przecież siedzi w domu, nic złego nie robi. A dorosłe dzieci sąsiadów nie mają czasu na szukanie pracy, bo grają w necie.
    Pozdrawiam, J.Kraszkiewicz SP 6 Inowrocław

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Rzeczywiście takich osób przybywa, ja również obserwuję z niepokojem to zjawisko.

      Usuń